poniedziałek, 4 listopada 2013

Twórczości ciąg dalszy

Oto jeszcze jeden utwór z tomiku "Mroczne blaski"


Ten piękny wigilijny wieczór

            W ten wczesny grudniowy wieczór ulica jest pusta bardziej niż kiedykolwiek. Nikt nie załatwia dziś żadnych swoich spraw. Sklepy i urzędy pozamykano wcześniej niż zwykle. To przecież najważniejszy wieczór w całym roku. Wszyscy na niego czekają. W oknach tysiącem kolorowych światełek mienią się choinki. Gdzie niegdzie daje się słyszeć śpiew kolęd o radosnej nowinie, o pokoju dla ludzi dobrej woli. Na bezchmurnym, granatowym niebie połyskują gwiazdy. Nie wiadomo, która z nich była pierwsza. Czyste, suche powietrze ściska mrozem. Od takiego mrozu szczypią uszy i nos, zwłaszcza, jeśli nie ma ich czym okryć.
            Pustą, wyludnioną ulicą, wśród rozświetlonych choinkami okien wędruje samotny człowiek. Twarde prawa rynku pozbawiły go domu i jedzenia. Już dawno zapomniał, jak smakuje czerwony barszcz z uszkami albo karp w galarecie. Marzył o kromce chleba. Nie tego białego, symbolicznego, którym ludzie dzielą się życząc sobie szczęścia. Jemu nikt szczęścia nie życzył. Cóż to słowo mogło znaczyć dla kogoś takiego jak on? Miska zupy w darmowej jadłodajni? Kąt w schronisku? Nie lubił tych miejsc, choć często, chcąc nie chcąc, z nich korzystał. Drażniła go litość i współczucie, jakie mu tam okazywano. Miał swoją dumę.
            Szedł teraz pustą ulicą. Był coraz bardziej głodny, zmęczony i było mu coraz zimniej. Zatrzymał się. Nie miał już siły iść dalej. Dokąd zresztą pójdzie? Czy o dwa lub dziesięć kroków dalej będzie lepiej niż tu? Ławka pod wiatą przystanku autobusowego, na którym dziś już nie zatrzyma się  żaden autobus, była twarda i niewygodna, jak niegdyś żłób. Położył się na niej. Otulił mocniej starym wytartym paltem i zasnął.
            Nie obudzi się więcej. Tej nocy właśnie dla niego, bardziej niż dla kogokolwiek innego, narodził się Mesjasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz